piątek, 7 września 2012

Phnom Penh


            Droga z Siem Reap do stolicy Kambodzy zajela nam jakies 6h. Minela nam bez wiekszych problemow i atrakcji. Na miejscu znow oblezenie autobusu prze tuk - tukarzy, ktorzy wciskaja nam najlepsze hostele. Czesc z naszej grupy idzie szukac pokoju, czesc zostaje z bagazami, obserwujac piekna glebe jednego z kierowcow, ktory postanowil nauczyc sie jezdzic na longu. Po dluzszym czasie mamy pokoj. Choc znalezienie czegos sensownego jest tu zadziwiajaco trudne. Mozemy zapomniec o noclegu za dolara. Mamy trzy lozka na nasza czworke za 3$ od glowy. 
            Idziemy zobaczyc, co gdzie jest. Z reszta wiekszosc atrakcji jest w naszej okolicy. Trafiamy na bardzo klimatyczne nabrzeze, pelno tu ludzi, dzieciakow, straganiarzy oraz kobiet noszacych swoje stragany na glowach ;). Bedzie gdzie wypic piwko wieczorem. Tym bardziej, ze po drugiej stronie rzeki widac ogromny baner "KANSAI" ;). Chodzimy troche po okolicy, jestesmy w poblizu Pałacu Krolewskiego, cos wrzucamy do brzucha. Kolo naszej miejscowki jest spory market, wiec tez go zaliczamy. Wieczorem uskuteczniamy whisky "Mekong" za 90 centow nad wspomnianym nabrzezem.
           Nastepnego dnia jedziemy z Agata i Adamem do chinskiej ambasady. Stad zaczynamy zwiedzanie. Na pierwszy plan idzie Rosyjski Market, ktory... niczym nie rozni sie od pozostalych, ktore widzielismy ;). Dlatego tez szybko go opuszczamy. Nastepnie trafiamy do S-21 - bylej szkoly, z ktorej w latach '70 Czerwoni Khmerzy utworzyli wiezienie. Historia tego miejsca troche nas przytloczyla. Jak wyksztalceni ludzie moga skazac na smierc taka liczbe swoich rodakow? 
           Przez caly czas zwiedzania prawie sie do siebie nie odzywalismy, by przetrawic ciezar tego miejsca i to, co dzialo sie tu nie tak dawno temu.
           Pozniej trafilismy do Pałacu Królewskiego, ktory rzeczywiscie jest ciekawy, ale w glowach caly czas mielismy widok Palacu z Bangkoku, przy ktorym ten wypada dosc blado.
              Na dzis dosc zwiedzania. Z reszta robi sie pozno. Dzien znow konczymy  nad rzeka, gdzie straszliwie chca sie z nami fotografowac "paroweczki". Tego bylo za duzo - trzeba bylo uciekac do hostelu.
Kolejny dzien rozpoczelismy od spaceru na Centralny Market. Mocno przypomina on malezyjski Pasar Seni. W srodku oczywiscie mnostwo wszystkiego. Chodzilismy wiec wsrod podrabianych Ray Banow, zegarkow i czego dusza zapragnie pare godzin. Po wyjsciu znalezlismy stoiska z jedzeniem i zatrzesienie, ZATRZESIENIE owocow morza - ryb, kalmarow, krewetek, krabow i co tylko jest sie w stanie znalezc w wodzie. Kalmary polecamy!
           Wracajac do hostelu przystajemy przy jakichs stoiskach z jedzeniem, gdzie przez przypadek znajduja nas Asia i Kuba Czajka, ktorzy wlasnie przyjechali z Siem Reap. Gdzie indziej moznaby nas znalezc, jak nie przy jedzeniu ;)? Razem wracamy do naszego hostelu. Reszta dnia mija nam na leniwym lazeniu po miescie i wieczornym odwiedzeniu Central Marketu. Pozniej tradycyjnie nabrzeze i przeniesienie sie na dach naszego hostelu, gdzie zabawilismy naprawde do pozna. 
          Rano sniadanie i jedziemy zobaczyc Pola Smierci - miejsce, gdzie zostalo straconych tysiace ludzi - "wrogow" reżimu Czerwonych Khmerów. Z racji powagi tematu poswiecimy na miejsca zwiazane z tymi wydarzeniami osobny post. Po zobaczeniu tego miejsca, odsluchaniu  historii ludzi, ktorzy przezyli, ciezko bylo nam dojsc do siebie, a droga powrotna minela nam w cslkowitej ciszy.
Popoludnie minelo nam po raz kolejny na zwiedzaniu okolicznych knajp z jedzeniem i spacerowaniu. Niestety Phnom Penh nie zachwyca kulinarnie, a najwiekszego pecha w wyborze jedzenia ma Micz. Jeszcze kilka wtop i trzeba bedzie przerzucic sie na chinskie zupki ;)!
          Wieczorem ostatnie piwko w Phnom Penh oraz z Agata i Adamem. Jutro rozdzielamy sie na dobre. Longboardowcy jada do Wietnamu,  my z Asia i Kuba Czajkowskim do Sihanoukville. Juz jest nam straszliwie smutno z tego powodu. To swietni ludzie, z ktorymi mielismy niezapomniane 3 tygodnie podrozy. Ale z pewnoscia nie jest to koniec naszej znajomosci! Juz jestesmy ustawieni na spotkanie w Polsce po powrocie. A Wam polecamy lekture ich bloga i sledzenia, co u nich slychac. Bedzie ciekawie! Ale nie uprzedzajmy faktow!
         O 8.30 odbiera nas bus i jedziemy troche poplazowac i popalac sie w Sihanoukville!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz