czwartek, 21 czerwca 2012

Day off !


   Kolejny wolny dzień. Po raz kolejny czwartek. Nie planowaliśmy na ten dzień niczego szczególnego. Po odespaniu całego tygodnia i jajecznicy na śniadanie (w końcu!) postanowiliśmy po raz drugi odwiedzić Park Narodowy. Pogoda piękna, więc i podróż na koniec wyspy minęła nam szybko, choć coraz bardziej martwimy się o nasz skuter, który zaczyna sobie coraz gorzej radzić z podjazdami :). Na szczęście udało nam się tym razem nie płacić 100 bahtów za wejście, więc jeszcze bardziej uradowani tym faktem przekroczyliśmy bramę Parku. Naszym oczom ukazał się znajomy widok, ale tym razem wzbogacony o... Makaki! Dziesiątki, a może nawet setki małp! Niesamowicie było oglądać je przechadzające się w różne strony, zajadające kokosy, a największe wrażenie zrobił na nas widok małpiej mamy z uwieszonym u jej brzucha małpiątkiem :). Jednak zmieniliśmy trochę zdanie, gdy chcąc je sfotografować, zaczęły szczerzyć do nas kły i biec w naszym kierunku z raczej niezbyt przyjaznymi zamiarami! Ale dość fotografowania małp, idziemy na plażę! A plaży nie ma... Tzn. prawie nie ma, ponieważ akurat był przypływ, a na piasek można było wejść tylko między falami. Nam to wystarczyło. Ale w obawie przed małpami, postanowiliśmy zabezpieczyć nasze plecaki przed kradzieżą, wieszając je na zwisającej z drzewa linie. Jak się później okazało, był to dobry pomysł, bo zaledwie kilka minut po naszym wejściu do wody, jeden z małpiszonów zaczął się dobierać do naszych rzeczy. Po odstraszeniu go, mogliśmy już w pełni cieszyć się wodą i słońcem :). A woda jak zwykle cudownie ciepła, słońce jak zwykle palące, co niestety czuję, pisząc to :). Trochę się pluskamy, wygłupiamy, robimy obowiązkowe zdjęcia z rajskiej plaży, kilka większych fal boleśnie przeczołgało nas po dnie :) - ot! Normalny dzień w Tajlandii :). Ale co by tu jeszcze zrobić?

    Od jednego z wolontariuszy – Jack'a – dowiedzieliśmy się, że codziennie relaksują się nad basenem w pobliskim ośrodku wypoczynkowym Blue Andaman. Podobno jako wolontariusze Lanta Animal Welfare możemy korzystać z ich leżaków i basenu zupełnie za darmo. Postanowiliśmy to sprawdzić. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. 
Był tu też Jack i nowa wolontariuszka – Carrie. Przyłączyliśmy się do nich, rozłożyliśmy na leżakach, zamówiliśmy koktajle i tak rozpoczął się przecudny relaks nad basenem. Naprawdę brakowało nam takiego dnia „nicnierobienia”. Woda w basenie zachęcała do kąpieli, toteż pływaliśmy w nim naprawdę długo, przeplatając kąpiele opalaniem. I tak zleciało nam kilka błogich godzin. Niestety zaczęliśmy odczuwać wpływ słońca, które nawet przy filtrze 50 SPF potrafi przypiec. Trzeba było wracać do domu coś zjeść, przebrać się i oczywiście, by napisać posta :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz