wtorek, 12 czerwca 2012

Nie ma lipy !


W końcu po tygodniu wdrażania nas w arkana pracy w Lanta Animal Welfare i naszym samodzielnym weekendzie, dziś po raz pierwszy chwyciliśmy za skalpele, pęsety, Kochery i wszelkie inne narzędzia i zaczęliśmy sami operować. A było co, bo trafiło się kilka sterylizacji i kastracji pod rząd – zarówno u psich, jak i kocich pacjentów! Z początku byliśmy trochę poddenerwowani, ale z każdym następnym zabiegiem bardziej pewni siebie. Było chyba całkiem ok, bo pod koniec pracy wszyscy czworonożni podopieczni byli na nogach i wyglądali na całkiem zadowolonych!
Ale wróćmy jeszcze do weekendu. Od kilku dni zauważyliśmy coś okropnego. Wciąż przychodzą do nas ludzie z przypadkami otruć psów. Biedacy trafiają do nas w naprawdę ciężkim stanie. Zaprzyjaźniony Australijczyk – Toby – pojawił się u nas w ciągu trzech dni aż pięć razy!
Najczęstszymi substancjami, jakie są podawane psiakom są trutki na szczury, które mogą prowadzić do wykrwawienia. Najczęściej przemycane są w częściach kurczaków. Na szczęście jest tu mnóstwo ludzi o ogromnych sercach, które zrobią wszystko dla swoich milusińskich, bez względu na czas, koszty, czy odległość. Chwała im za to!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz