piątek, 8 czerwca 2012

Sunshine Koh Lanta


   W końcu mamy ładną pogodę! Słoneczko, ponad 30 stopni Celsjusza i wilgotność w okolicy 90% :). Naprawdę jest to miłe zaskoczenie po ostatnich deszczach. Przez noc prawie zupełnie zniknęły ślady ulewy. Tylko w pobliskich domach widać ludzi sprzątających śmieci, które naniosła woda.

    Dziś też był nasz pierwszy dzień, gdy nie było doktora Teya i byliśmy zdani tylko na siebie. Tak samo będzie jutro i w niedzielę oraz każdy kolejny weekend. Na szczęście chyba dość dobrze radziliśmy sobie z naszymi pacjentami: kilkoma kociakami i poturbowanym ptakiem. Jedynym problemem była komunikacja z Tajami, którzy ni w ząb nie mówili po angielsku. Nie pomogli nam też obecni tu ogólni wolontariusze. Jedynymi osobami potrafiącymi komunikować się w języku tajskim są tu dr. Tey oraz Fon – Tajka, która, nota bene, jest naszą współlokatorką. I z tego, co czuje mój nos chyba też całkiem niezłą kucharką :).
    Co do jedzenia, to odkryliśmy wspaniałe miejsce, gdzie możemy usiąść i zjeść obiad, czy kolację: Krua Kritsana. Mieści się co prawda spory kawałek drogi od nas, ale warto poświęcić te kilka minut, by się tam dostać! Dziś choćby zamówiliśmy świetny ryż z kurczakiem curry i czosnkiem oraz nudle z owocami morza i warzywami za... 60 bahtów :). Z pewnością będziemy się tam bardzo często stołować i postaramy się wykraść jakieś przepisy, ponieważ jedzenie jest naprawdę powalające!
    Zanim jednak tam trafiliśmy, odwiedziliśmy plażę w okolicach kurortu Blue Andaman. Chcieliśmy wykorzystać dzisiejsze słońce i popstrykać trochę fotek. Spotkaliśmy tam dziesiątki olbrzymich krabów, które jednak straszliwie szybko zwiewały spod naszych stóp i obiektywów aparatów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz