Dzień pracy w ten
piątek zakończył się dla nas dość późno, ponieważ koło
22.00 dostaliśmy telefon, by jak najprędzej przyjść do lecznicy.
Powodem wezwania była rodząca suka. Dzielnie czekała na nas w
klinice ze swoimi tajskimi właścicielami. Dowiedzieliśmy się, że
już urodziła jednego szczeniaka, niestety martwego. Na szczęście
dalsza akcja przebiegła bez większych komplikacji, a nasza rola
ograniczyła się tylko do podania oksytocyny, i niewielkiej pomocy
przy wychodzeniu na świat kolejnych szczeniąt, których
mieliśmy trzy sztuki. Wszystkie są zdrowe i silne :)! Oczywiście
nie obyło się bez „widowni” w postaci większości obecnych w
lecznicy wolontariuszy i właścicieli, którzy musieli zrobić
pamiątkowe filmy i zdjęcia z tego wydarzenia :). Po niecałych
dwóch godzinach było już po wszystkim. My z kolei mogliśmy
iść spać szczęśliwi, że dzięki polskiej ekipie są wśród
nas trzy kolejne małe stworzenia :).
Znów
należy zaznaczyć, jak bardzo brakuje tu sprzętu do badań
dodatkowych. Mianowicie USG i RTG, które znacznie ułatwiłyby
diagnostykę, chociażby właśnie ciąży, ilości młodych w
miocie. Taki sprzęt przyspieszyłby też i ukierunkował tryb
postępowania. Niestety urządzenia te znajdują się póki co
w sferze marzeń LAW'u... A może znacie kogoś, kto chciałby go
ufundować :)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz