Jeśli dobrze
pamiętamy, mieliśmy zacząć „polować” na bezpańskie psy w
okolicy w okolicy naszego 2/3 tygodnia tutaj. Jak zauważyliście
jednak się to nie stało. My różwnież byliśmy trochę
podirytowani ciągłym przekładaniem tego na następny tydzień. W
końcu straciliśmy nadzieję, że to w ogóle nastąpi... Aż
stało się! Wczoraj zaczęliśmy przed pracą jeździć z dr Teyem
po okolicy i łapać psiaki! Tajowie trochę dziwnie się na nas
patrzą, gdy wysiadamy z pickupa zaopatrzeni w dmuchawki i strzelbę
autorstwa Doktora, czy gdy skradamy się w krzakach. Psów jest
naprawdę masa, więc każdego dnia robimy kilka kastracji i
sterylek. Wreszcie też robimy te zabiegi na innych zwierzętach niż
koty, co jest miłą odskocznią. Po kilku zabiegach dziennie
jesteśmy naprawdę zmęczeni, ale dumni z siebie :). Ponieważ
łapanie jest dość dynamiczne, nie mamy jeszcze zdjęć z samego
„polowania”, ale co się odwlecze to nie uciecze. A póki
co fotki naszych „soi”, czyli ulicznych psów przed, w
trakcie i po zabiegach.
Te psiaki jeszcze nie wiedzą, że dostają właśnie nowe życie. Przewożone są później do schroniska, czy co się z nimi dzieje?
OdpowiedzUsuńMy mamy swojego psiaka właśnie z Szanghajskiej ulicy.
Pozdrawiam serdecznie!
W większości odwożone są do "właścicieli". Ciężko powiedzieć, że psiaki mają właściciela, ponieważ biegają swobodnie po całej wsi, a ludzie je ewentualnie karmią, takie są tu realia... Ogromnym plusem jest to, że po zabiegu sterylizacji, wszystkie zwierzęta są szczepione, odrobaczane i ewentualnie leczone na inne schorzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie !