W ten weekend
mieliśmy też kilku pacjentów z pokaźnymi obrażeniami
skóry. Były to same kociaki. Pierwszy po spotkaniu z większym
kotem, który potraktował go pazurami. Rany były naprawdę
pokaźne! Na szczęście objęły tylko skórę. Problemem było
szycie, tym bardziej, że rany obejmowały m.in. kolano, które
z racji swojej ruchomości może przysporzyć wiele problemów.
Na szczęście udało się zamknąć ranę, a młody wiek kociaka
pozwala nam dobrze wróżyć na przyszłość. Zresztą
doglądając go kilka razy dziennie, nie widzimy, by szczególnie
cierpiał z powodu tak pokaźnej liczby szwów. Wesoło
„grandzi” w swojej klatce, zaczepiając nas pazurami :).
Jego kolega,
który trafił do nas pogryziony przez... małpę! Pisaliśmy
już wcześniej, że te stwory są naprawdę wredne! No i mamy tego
dowód! Tym razem niestety zęby przeszły przez powłoki
brzuszne, ale dzięki Bogu nie uszkodziły organów. Rany nie
były też tak rozległe, jak w przypadku poprzedniego pacjenta.
Skończyło się na zaledwie kilku szwach.
Te koty na
szczęście trafiły do nas zaraz po całym incydencie pogryzienia.
Ale choćby w tym tygodniu mieliśmy kotkę, która trafiła do
nas z paskudnymi, zainfekowanymi ranami właśnie po pogryzieniu.
Właścicielka zapytana, kiedy to się stało, odparła: „Eee...
jakieś trzy tygodnie temu”... Komentarz jest tu zbędny...
Widzicie więc, jak różne jest tu podejście właścicieli do
lasu ich zwierząt. I nie jest to odosobniony przypadek! Mamy jednak
nadzieje, że typu tych pierwszych będzie tylko więcej!
A po pracy dr Maciej... :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz